Dzień spódnicy w tajemniczym ogrodzie

 Otwórz zdjęcie

 

Parę dni temu, z jakiegoś powodu, w mojej głowie znów błysnął flashback. Spisałam na żywo wszystko co przywołał i wysłałam do Davida.  A tak się akurat składa, że 30 października obchodzimy Dzień Spódnicy, co z flashbackiem jest mocno powiązane. Dlatego poniżej zamieszczam fragmenty mojej flashbackowej notatki:   “Strasznie lubiłam tą białą spódnicę. Kurwa, uwielbiałam. Była tak miękka. Miła. Ciepła. I kurwa straciłam. Nie myślę, nie czytam, nie piszę. Nie wchodzę na Instagram, facebook, i tym podobne. Ale to wraca. Dobija się. Czy można zrobić coś gorszego własnemu dziecku, niż powołać je na ten świat, a potem je zniszczyć? Zabić nie do końca, by żyło jak Prawie Bezgłowy Nick? Nawet gdy wpadam w wir pracy, bo mam jej sporo teraz, i robię tysiące rzeczy (…) w pośpiechu robię zakupy, piję jogurt na ulicy, dźwigając ciężką siatkę, bo jest mi słabo z głodu, gdy szybko gotuję zupę z dyni i marchewki (…) Pomiędzy tysiącem zadań i (…) Nawet w taki słoneczny dzień, gdy w mojej pracy jest pełno ludzi, to kuźwa wraca, jest we mnie.”   Proszę, spójrzcie na grafikę autorstwa Georga Hildebrandta załączoną na górze posta. Na Yellow🌹 w seksownej, żółtej spódnicy. Pozycja jej ciała mówi wszystko. Zaprasza do seksu. Takiego od tyłu. Wyuzdanego, dzikiego, perwersyjnego, bo w tej pozycji kobieta przeważnie czuje się uległa. Dokładnie do tej samej pozycji zmuszone są dziewczyny, gdy ojciec przekłada je “przez kolano”.  I te w amerykańskich szkołach, gdy opierają się o biurko nauczyciela. Spójrzcie, w które miejsce rytmicznie trafia dłoń ojca, lub wiosło nauczyciela, podczas aktu nazywanego “karą”, lub “dyscypliną”. Czy ktokolwiek naprawdę mógłby to uznać za normalne? Ten post zaczyna się od flashbacku, ale ja nie chcę już o tym pisać. Jakieś dwa tygodnie temu, poczułam, że chce mi się rzygać na myśl o pisaniu postów.  Tego też wcale nie mam ochoty pisać, chciałam Wam jednak powiedzieć o czymś ważnym. Otóż niedawno ponownie przeczytałam Tajemniczy Ogród Frances Hodgson Burnett i jedno zdanie z tej książki utwierdziło mnie w przekonaniu, że chcę się przestać babrać w bagnie przeszłości:"

Gdzie 🌹🌹🌹 posiejesz nie mogą wyrosnąć osty” . I vice versa. Po lekturze Tajemniczego Ogrodu przypomniał mi się sen, który stale do mnie wraca: Otóż ni stąd, ni zowąd, przypominam sobie, że mam w domu pokój, o którym zapomniałam, i do którego od lat nie zaglądam. Pamiętam, że hodowałam w nim pełno kwiatów."

Boję się otworzyć drzwi, z obawy, że bez podlewania, wszystkie uschły. Jaka szkoda, że zaniedbałam ten piękny domowy ogród! Faktycznie, nie wygląda to dobrze. Kwiaty są szare i suche, lecz gdzieniegdzie widać pojedyncze pąki i listki. Może nie wszystko jest jednak stracone? Czasem ten pokój jest duży i słoneczny, czasem, jest to zapomniany balkon pełen doniczek, czasem tylko zapomniany parapet w moim rodzinnym domu. A parę miesięcy temu była to szafa. Szafa w moim rodzinnym domu, gdzie trzymałam moją ulubioną, białą spódnicę. We śnie otworzyłam jej drzwiczki, i ze zdumieniem zobaczyłam, że na półce, gdzie zawsze leżała spódnica, stoją doniczki pełne kwiatów. I o dziwo, tylko niektóre były uschnięte, inne zaś były obsypane przez kwitnące paki. Nie mogłam zrozumieć, jak to możliwe, że przez blisko trzydzieści lat, nie uschły bez podlewania? Chciałam je wyjąć, postawić przy oknie, podlać je wodą z nawozem. Ale jakoś nie mogłam, coś mnie zablokowało. I na tym sen się urwał.   “Gdzie 🌹🌹🌹 posiejesz nie mogą wyrosnąć osty”. A ja stale karczowałam osty, pisząc posty na tej stronie, na insta i fb, wczesniej 3 lata pisząc i redagując https://replika.eu/tytul/11-te-nie-dotykaj/ Nie miałam czasu na sadzenie 🌹🌹🌹, więc osty wracały i rozpleniały się na nowo. Żyłam wśród ostów, krzewiłam kolczaste mity o “niewinnym klapsie”, które stale kłuły mi ręce. Czytałam pozytywne, cudowne recenzje, ale też złosliwe, pełne ironii komentarze, które na nowo mnie raniły. Osty zajmowały i zatruwały moje myśli. I z każdym dniem, coraz bardziej odrzucało mnie od tego bagna. Zrozumiałam, że jak już się zasadzi 🌹🌹🌹, to choć osty gdzieniegdzie pozostaną, to przynajmniej w ogrodzie będą też miejsca z 🌹🌹🌹. Po lekturze Tajemniczego Ogrodu jeszcze bardziej odrzuciło mnie od postów-ostów. Zajęłam się urządzaniem w pracy, przeróżnymi aktywnościami, których nie chcę zdradzać 😉 Moje myśli i uwagę pochłonęły filmy, seriale, puzzle, pieczenie ciasteczek i gotowanie. Lekkie książki i wiele innych spraw, o których nie chcę tutaj pisać. Tak, właśnie ze względu na anonimowość. Nie wyplenię wszystkich ostów i flashbacków, ale jednak pielęgnowanie 🌹🌹🌹 jest o wile milszym zajęciem. Moja babcia mówiła dawniej, że “nie pomoże puder,🌹(-a), kiedy pani stara już.Nie pomoże smarowidło, kiedy pani jak straszydło”. Ten bardzo niemiły, należący do minionej epoki wierszyk, traktuję z przymrużeniem oka 😉   Pomimo moich blisko 42 lat, tuszuję rzęsy, pudruję nosek, a policzki muskam 🌹(a=em). Bo niby ten 🌹(-a) nie pomoże, ale ja widzę, że jednak trochę pomaga 🙂 Z wielką ulgą kończę ten post, by zająć się pielęgnowaniem 🌹🌹🌹, i życzę Wam miłego Dnia Spódnicy.